Po co nam był ten Kongres

„Prawo prawem, sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”
(z filmu „Sami swoi”).
PO CO NAM BYŁ TEN KONGRES ?

Wybitny, nieżyjący już dziennikarz Bohdan Tomaszewski pisał kiedyś, iż jak był młody to okres między olimpiadami mu się dłużył – były aż co 4 lata, a później skracał się, skracał i skracał i wydawało się, że są co 2 tygodnie. Mam podobne odczucie w chwili obecnej z tempem, w jakim wywracają się moje poglądy prawne. Studiowałem nawet trochę wcześniej niż „guru” wszystkich prawników Pan Jarosław Kaczyński i sam fakt studiowania i uczenia się w innym ustroju nie implikuje konieczności „dekomunizowania moich poglądów”.

Patrząc wczoraj na scenki na sali sądowej w Sądzie Najwyższym, przyzwolenie, bądź inspirowanie nawet od wielu miesięcy wrogości do prawa, sądów – powoduje moje obawy, iż zmierzamy, podobnie jak Talibowie, do niszczenia kultury, prawa i autorytetów.

Wybitny premier Wielkiej Brytanii z czasów po II Wojnie Światowej Clement Attlee ukuł taki aforyzm „Demokracja to sprawowanie rządów poprzez dyskusje, ale efektywna jest tylko wtedy, kiedy dyskusję udaje się uciszyć”. Czy przypadkiem nie jesteśmy już w fazie uciszania dyskusji – bo kto dzisiaj już wspomina o Trybunale Konstytucyjnym - czy taka instytucja w ogóle jeszcze funkcjonuje?

No właśnie – Trybunał Konstytucyjny.

Kilka miesięcy temu wypowiadałem się w szeregu artykułach na temat roli w praworządnym Państwie Trybunału Konstytucyjnego, jako gwaranta tego, iż władza ustawodawcza, czy też wykonawcza nie może tak kształtować prawa, aby było ono sprzeczne z Konstytucją i aby obywatel miał pewność, że ma prawo do tego, aby rozstrzygać swoje spory tak z ustawodawcą, jak i z władzą publiczną. Dzisiaj już nikt nie wspomina o Trybunale Konstytucyjnym, bo on przecież nie istnieje – jest co prawda budynek; są chyba jakieś desygnaty nazwy sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, ale ani autorytetu ani jakiekolwiek działalności już dawno nie ma.

Krajowa Rada Sądownicza.

Bitwa teraz toczy się o to, czy sądy mają być niezależne, a sędziowie niezawiśli. Wydawałoby się oczywistym, iż gwarancją konstytucyjną niezależności sądów i niezawisłości każdego sędziego – jest to, iż instytucja konstytucyjna, jaką jest Krajowa Rada Sądownicza – daje nam pewność, że te atrybuty trzeciej władzy będą zachowane.

Utrzymanie samej instytucji, jaką jest Krajowa Rada Sądownicza przy doborze w jej skład osób wskazanych przez polityków – zachowa samą instytucję jako taką, ale jej los będzie podobny, jak Trybunału Konstytucyjnego.

Sąd Najwyższy.

Jako młody adwokat często uczestniczyłem w rozprawach przed Sądem Najwyższym, bo był on wówczas drugą instancją od orzeczeń byłych sądów wojewódzkich i za każdym razem odczuwałem tremę, a jednocześnie honor, że mogę wystąpić przed takim sądem, który był dla mnie zawsze autorytetem. Dzisiaj reprezentanci kilkunastu procentowego „suwerena” mówią o Sądzie Najwyższym „grupa kolesiów” - to nie mieści mi się wręcz w głowie – jak daleko zaszliśmy w niszczeniu fundamentów państwa i prawa.

Sądy powszechne.

Jak już zlikwidowano Trybunał Konstytucyjny, kadrowo zmieni się Krajowa Rada Sądownicza, a następnie Sąd Najwyższy – przyjdzie czas na sądy powszechne. W 90-tych latach był projekt zmiany ustawy o ustroju sądów powszechnych, który przewidywał, iż sędziami mogą zostać wyłącznie byli adwokaci lub prokuratorzy z 10-letnim stażem pracy i to najwybitniejsi w swoich zawodach, tak aby funkcja sędziego była „koroną zawodów prawniczych” – to nie przeszło; komu to przeszkadzało? W planach dzisiejszych luminarzy prawniczych z Ministerstwa Sprawiedliwości jest to, aby orzekali na próbę przez kilka lat młodzi prawnicy po szkole krakowskiej, a wówczas nie będę miał żadnej, ale to żadnej pewności, że będą oni mieli wewnętrzne poczucie swojej niezawisłości.

Ostatnio zdarzył mi się taki przypadek, iż prokurator (a instytucja ta jest czysto zhierarchizowana i całkowicie zależna od władzy wykonawczej) złożył skargę na adwokata, iż udostępnił on znajdujące się w portalu internetowym sądu informacje ze sprawy, w której jest obrońcą z urzędu, swojej podopiecznej przebywającej w odosobnieniu. Jest rzeczą oczywistą, iż jako Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej zanalizowałem ten przypadek i stwierdziłem, iż adwokat nie tylko nie uchybił zasadom etyki, ale wręcz spełnił swoją powinność – ten sam prokurator złożył wniosek do sądu o odwołanie wyznaczenia z urzędu obrońcy z tych samych powodów, z których złożył skargę do organów Adwokatury.

Rozpatrujący wniosek prokuratora sąd, nie znając przecież mojej oceny zdarzenia, stanął na takim samym stanowisku, iż prokurator nie jest uprawniony do składania takich wniosków, a nadto nie ma racji. Czy tak będzie w przyszłości, jeżeli w sądach powszechnych dokonają się rewolucyjne zmiany kadrowe?

Po co był nam ten Kongres?

Po 81 latach od poprzedniego Kongresu i w sytuacji od dziesiątków lat braku jakichkolwiek kontaktów między samorządami adwokackimi i radcowskimi oraz stowarzyszeniami sędziowskimi – reprezentanci 100-tysięcznej rzeszy prawników polskich po raz pierwszy spróbowali podjąć wyzwanie i ocenić:
- jak w zgodzie z Konstytucją mają wyglądać sądy i trybunały ?
- co w wymiarze sprawiedliwości należy poprawić ?
- w jakim kierunku powinna zmierzać ewolucja w zakresie sprawowania władzy sądowniczej i to tak, aby była ona najlepszą dla obywateli ?

Sam Kongres nie dał i nie mógł dać odpowiedzi na tak postawione pytania, bo wymagałoby to wielu przygotowań zarówno legislacyjnych, jak i filozoficznych, a temu sam Kongres by nie podołał – wskazał wszakże, i to z różnych punktów widzenia – w jaki sposób reformować wymiar sprawiedliwości. To jest właśnie zasługą Kongresu, a także i to, że odrębne zawody prawnicze, choć nie we wszystkim ze sobą zgodne, mogły wyartykułować co ich zdaniem stanowi fundament praworządności Państwa.

Ten Kongres prawników zatem był potrzebny i może być inspiracją dla dalszych inicjatyw ze strony różnych organizacji prawniczych, choć przekaz medialny ograniczał się jak zawsze, tylko do ocen politycznych. Jestem w tym wieku, że mogę retrospektywnie oceniać mój stosunek do sądów i sędziów przez kilkadziesiąt lat – choć nigdy bym nie użył słowa „kasta”, to stan sędziowski rzeczywiści wyizolował się z masy prawniczej – być może ten Kongres to zmieni i sędziowie będą zauważali, iż inni prawnicy, których jest znacznie więcej niż przedstawicieli sądownictwa, też mogą i mają prawo oceniać stan wymiaru sprawiedliwości w Rzeczpospolitej Polskiej.

Wracając do aforyzmu premiera brytyjskiego i będąc z przekonań demokratą, jestem optymistą i nie wierzę w to, że ta demokracja będzie kiedykolwiek tak skuteczna, jak to przewidywał Attlee.

adwokat Włodzimierz Łyczywek
Dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej